Podsumowanie jesieni, część 1.

Mija  tydzień od zakończenia piłkarskiej jesieni w I lidze. Piast Gliwice ukończył tą część sezonu na  czwartej lokacie. Gliwiczanie do premiowanego awansem miejsca tracą tylko dwa punkty. Jak przebiegły przygotowania, na co liczono, jak radzono sobie w poszczególnych meczach. Zapraszam do podsumowania tego, co wydarzyło się przez ostatnie pięć miesięcy w obozie Piasta. Dziś część 1.

 

6-go maja b.r.  roku Piast Gliwice doznał jednej z najbardziej upokarzających porażek w historii pierwszoligowych występów. Nie chodziło nawet o wynik (0:4), ale o styl w jakim Bogdance Łęczna ulegli podopieczni Marcina Brosza.  Po tej przegranej gliwiczanie ostatecznie przekreślili swoje szanse na powrót do Ekstraklasy. Wtedy też zapadły decyzję,   że głowami za to przypłaci  większość zawodników. O tym jednak, że odejdzie 15 graczy, co tworzyli trzon drużyny, a stanowiska zachowają trenerzy,  oficjalnie poinformowano dopiero po złożeniu przez Marcina Brosza posezonowego raportu, czyli pod koniec czerwca. Tłumaczenia klubowych włodarzy, że trenerzy powinni dostać drugą szansę, aby móc się zrehabilitować za nieudany sezon,  brzmiały delikatnie ujmując – kuriozalnie. Po tak nieudanej wiośnie, w każdym klubie na świecie zwolniono by najpierw szkoleniowców.   Trenerzy zachowali posady, bo władza będąca jeszcze wyżej nad zarządem klubu nie lubi, gdy jej się coś próbuje narzucać, a to przecież kibice i media głośno domagały się zwolnienia sztabu szkoleniowego.

Nie tylko jednak posypały się zwolnienia. Zawodnikom radykalnie obniżono kontrakty, a ci, którzy się na to nie zgodzili  musieli sobie szukać innych klubów. W sposób uwłaszczający dobrym obyczajom wyrzucono z drużyny Jarosława Kaszowskiego Pawła Gamlę. O mało co barw Piasta nie broniliby też Tomasz Podgórski i Łukasz Krzycki. W ostatniej chwili ktoś się jednak opamiętał i przekonał tych dwóch piłkarzy, aby zostali, na szczęście, bo na nich w znacznej mierze opierać się miała gra jedenastki z Okrzei.

W drugim sparingu Piast uległ Cracovii 1:2

Jak to jednak w życiu bywa, emocje nieco opadły i Marcin Brosz razem ze swoimi pomocnikami rozpoczął przygotowania do nowego sezonu w I lidze.  Pierwszą, niedobrą wiadomością z którą musiał się pogodzić był komunikat o opóźnieniu budowy stadionu. Oddanie do użytku obiektu, który miał być areną zmagań Piasta oddaliło się na nieokreślony czas. Znów więc trzeba było się liczyć z wyjazdami do Wodzisławia. Drugą złą informację było to, ze nie ma pieniędzy na zakupy klasowych zawodników. Trzeba było więc budować zespół, opierając się na graczach nieznanych, młodych lub takich za których nie trzeba było nic płacić.

Misja ta na początku wydawała się wręcz samobójcza. Nic więc dziwnego, że  w tej sytuacji,  już od początku przygotowań ze słownika, używanego przez  trenerów i zawodników zniknęło słowo „awans”.  Z czasem stworzono nowe określenie – „Poprawa jakości w grze”. Marcin Brosz i Dariusz Dudek, a szczególnie ten drugi, aż do początku listopada jednak twardo stali na stanowisku, ze Piast w tym sezonie walczy o utrzymanie. Mówiono nawet, ze nie ma sensu awansować, bo i tak klubu nie stać na to, by zbudować drużynę, która podoła ekstraklasowym wymaganiom. Nijak się to miało do podstawowych zasad sportu i idei, że zawsze walczy się o zwycięstwo.

Na polskim rynku piłkarskim trudno jest jednak znaleźć wartościowych zawodników z kartą na ręką. Trenerzy obrali więc kierunek południowy. Wkrótce w szatni Piasta zacznie dominować język czeski i słowacki.

Obawy pesymistów zdawały się  potwierdzać po rozegraniu pierwszych gier kontrolnych. Na początek FK  Senica ławo

Pavol Cicman już w grach kontrolnych strzelił dla Piasta pierwsze gole.

ograł gliwiczan w stosunku 3:1. W meczu tym zagrało zaledwie 5 zawodników z poprzedniego sezonu ze składu Piasta. Sześciu  testowano, pozostali to byli wychowankowie klubu. Honorowe trafienie dla gliwiczan zaliczył Bartosz Sopel. Gra jak się można było domyśleć nie zachwyciła.

Kolejnym sparingpartnerem Piasta była Cracovia. Ekstraklasowy zespół wydawał się być bardzo wymagającym przeciwnikiem i przegraną 1:2 przyjęto nawet z zadowoleniem ( że tak nisko).  Gola dla niebiesko-czerwonych zdobył Pavel Vrana. Z perspektywy wyników osiąganych w rundzie jesiennej  przez krakowian, rezultat ten jednak nie powala na kolana.

4-go lipca Piast  rozpoczął zgrupowanie w Dzierżoniowie. Trener Marcin Brosz zabrał 23 zawodników: Przemysław Bella, Jan Buryan, Tomasz Bzdęga, Pavol Cicman, Krystian Getinger, Wojciech Lisowski, Krzysztof Hałgas, Adrian Klepczyński, Marcin Korbecki, Łukasz Krzycki, Mateusz Matras, Szymon Matuszek, Radosław Murawski, Patryk Nalepa, Marcin Pietroń, Maksym Pokotyluk, Tomasz Podgórski, Bartosz Sopel, Jakub Szmatuła, Pavel Vrana,  Dariusz Trela, Rudolf Urban, Mariusz Zganiacz. W trakcie obozu do drużyny dołączył Adrian Świątek. W grze kontrolnej z Polkowicami zagrali też dwaj Litwini: Valentin Jeriomienko i  Eimantas Marozas. Obaj byli  graczami litewskiego Atlantasu Kłajpeda.

W zremisowany 1:1 meczu  kontrolnym z Miedzią  Legnica trafienie zaliczył Tomasz Podgórski. Był to pierwszy sygnał nowego kapitana Piasta, że jesienią będzie regularnie wpisywał się na listę strzelców.  Wygranej 4:0 nad czwartoligową Lechią Dzierżoniów nikt poważnie nie traktował, za wyjątkiem wiceprezesa , Jarosława Kołodziejczyka, który zachwycał się świetną gra Piasta. Wygrać jednak z amatorami to żadna sztuka. Warto jednak zwrócić uwagę, ze w tym meczu dwa gole zdobył „zawodnik testowany”. Pojawiły się pierwsze sygnały, że wkrótce na to , co dzieje się pierwszej drużynie zostanie spuszczona zasłona milczenia, na szczęście nieszczelna. Porażka z Polkowicami 1:2 bardzo zaniepokoiła  trenerów i obserwatorów. Piast bowiem był wyraźnie słabszy od rywala z którym wkrótce będzie walczył o ligowe punkty.  W kolejnym, przegranym też 1:2 meczu z Ruchem

Adrian Świątek do drużyny dołączył w trakcie zgrupowania w Dzierżoniowie

Zdzieszowice zagrał drugi skład. Trudno było więc wyciągnąć po tym pojedynku jakieś sensowne wnioski. Bramkę dla Piasta strzelił młody Patryk Nalepa.

Generalnym sprawdzianem przed ligą było starcie z Fotbal Trinec. Do Czech pojechali nie tylko zawodnicy, trenerzy i dziennikarze, ale i sam Piotr Wieczorek, członek rady Nadzorczej  Wiceprezydent przyglądał się jak radzą sobie podopieczni Marcina Brosza w towarzystwie wiceprezesa Jarosława Kołodziejczyka i radnego z Gliwic – Jarosława Wypycha.  Czy ich obecność zmotywowała piłkarzy?  Nie wiemy, ale gliwiczanie rozegrali bardzo dobre zawody i pewnie , by wygrali, gdyby nie czeski sędzia, który uparł się, aby lepszą drużyną w tym spotkaniu okazał się Trinec. Arbiter podyktował nawet rzut karny z zaliczanych do tych „z  kapelusza’. Niestety w tym meczu wiązania w kolanie zerwał Pavel Vrana, nowa nadzieja ataku niebiesko-czerwonych. Z Czechem nie zdążono nawet podpisać umowy. Przestał więc być zawodnikiem Piasta, zanim złożył swój podpis pod kontraktem. Co ciekawe, klubowe władze, nie wiadomo dlaczego, długo ten fakt ukrywały, w efekcie czego Vrana przez całą rundę  widniał we wszystkich skarbach kibica. W meczu tym  zagrali m.in. Damian Łukasik, Przemysław Bella i Eimantas Marozas, a trybun przyglądał się jak sobie radzi Piast, Piotr Klepczarek. Żaden z ich jednak nie znalazł się w kadrze. W nieładny sposób potraktowano Bellę. Wydawało się, że gracz Ruchu Zdzieszowice ma już pewne miejsce w składzie, a tymczasem postanowiono odesłać go do domu.
Ciąg dalszy w niedzielę

Grzegorz Muzia

W trakcie gry kontrolnej z Fotbol Trinec na trybunach zasiedli również, od lewej: Piotr Wieczorek (wiceprezydent Gliwic), Jarosław Kołodziejczyk (wiceprezes Piasta), Dariusz Dudek (drugi trener), Jarosław Wypych (gliwicki radny)

 

0 Komentarze
Najstarsze
Najnowsze Najwięcej głosów
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze